Pamiętam również jak bardzo chciałam być wróżką właśnie w tej sukience. Na bal przebierańców z okazji Świąt Bożego Narodzenia do tej sukienki mama zrobiła dla mnie z tektury brązowy kapelusz - stożek z wierzchu którego wyłaniała się lekka jak mgła brązowa apaszka. Pożyczyła mi tę sukienkę, sukienka sięgała mi do kostek - no i fajnie, wróżki przecież mają takie długie suknie. Pamiętam jak czułam się wówczas wyjątkowo. Cała w brązach, których nie lubiłam. A jednak....
przecież moja mama tak pięknie wyglądała.
W moich wspomnieniach ta brązowa sukienka jest bez wad. Nawet nielubiany kolor mi nie przeszkadza. Myślę, że naszyjnik świetnie pasowałby do tej sukienki. Kojarzy mi się z mamą.
A poza tą sukienką z brązowych rzeczy bezcenną wydaje się być dla mnie gorąca czekolada.
Pozdrawiam
Ogee
A ja tak uwielbiam te brazy. Mamie by się podobał z pewnością ten naszyjnik, jak zresztą wszystko co towarzysz.
OdpowiedzUsuń