poniedziałek, 30 listopada 2015

Stalowo

Tym razem szarości podkreślone jedną soczyście czerwoną kulką.
Chciałam coś więcej napisać o naszyjnikach, ale..... padam....







Pozdrawiam

Ogee

niedziela, 29 listopada 2015

Coś dla chłopca?

Tym razem na niebiesko. Gryzak z trzema przekładkami jedną większą kulką. Naszyjnik prosty, nie "krzykliwy". Nie tylko dla chłopców i ich mam ;)








Pozdrawiam

Ogee

Gryzaki - dlaczego drewno?

Trochę o moich gryzakach.

Dlaczego drewno i bawełna?

Ano dlatego, że dość mam już plastiku i gumy. Od kiedy urodziłam syna stawiam na zabawki drewniane bądź szmaciane. Oczywiście moje dzieci mają całą masę plastikowych zabawek, również takich, które nabyłam drogą kupna osobiście. Ot, choćby klocki Lego. Nie da się chyba całkowicie wyeliminować plastiku i uważam, że jest to dobre. Dlatego, że dziecko powinno poznać (zwłaszcza w pierwszym roku życia) różne faktury i materiały. Tych plastikowych przyniosą sporo bliscy (ku mojemu utrapieniu - także tanich chińskich, które dosłownie rok po zakupie rozkładają się same w rękach - to chyba też ekologiczne, skoro proces starzenia przebiega tak szybko ;) ).

Niemowlę świat poznaje ustami. Bierze do buzi wszystko, co napotkają jego rączki. Fajnie byłoby, gdyby wrażliwy język i usta doznawały różnych doświadczeń, aby miały kontakt zarówno z materiałami szorstkimi jak i zupełnie gładkimi. Jednocześnie należy dbać o to, aby bodźców nie było za dużo. Nie wszystko na raz. W gryzakach, które proponuję są dwa rodzaje powierzchni: gładka drewniana i chropowata bawełniana. Obie są zupełnie inne w odbiorze. Kontakt z taką zabawką wpływa pozytywnie na rozwój połączeń nerwowych w mózgu dziecka. Dodatkowo każdy gryzak wzbogaciłam o drewniane kółka do przekładania. To wszystko po to, aby zabawka nie znudziła się zbyt szybko oraz pozwoliła na ćwiczenie sprawności małych rączek.

Dużym wyzwaniem jest takie połączenie elementów, aby zabawka się nie rozerwała podczas użytkowania przez malucha. Początkowo połączyłam kulki podwójnie złożoną bawełnianą nicią i dałam mężowi aby rozerwał. Sama miałam jakieś opory, wiem, że mój test nie byłby wiarygodny. Mężowi udało się rozerwać sznurek, ale włożył w to naprawdę wiele wysiłku, żadne dziecko nie jest w stanie tego rozerwać. Mnie jednak to rozwiązanie nie usatysfakcjonowało i postanowiłam wzmocnić zabawkę kolejnymi dwiema warstwami bawełnianej nici. Gryzak stał się sztywniejszy i jeszcze bezpieczniejszy. Mąż nie podejmuje się tym razem zadania rozerwania go, ale będę naciskać.

Gryzaki sprzedaję, mojej córce nie potrzeba aż tyle a robienie ich stwarza mi dużo przyjemności. Można je zakupić tutaj oraz tutaj.

Zapraszam!

Ogee (i mama)

sobota, 28 listopada 2015

piątek, 27 listopada 2015

Po malinach - truskawki!

Kolejny dowód na to, że lata nie da się zapomnieć.

Komplet w czerwieni, z żółtym akcentem. Idealny dla osób lubiących ostre kontrasty i mocne kolory. Mocna czerwień na pewno przykuje uwagę maluszka.







Pozdrawiam serdecznie!

Ogee

czwartek, 26 listopada 2015

Malinowe wspomnienie...

... a że uwielbiam maliny - powstało jako moje pierwsze "dziecko".

Malinowy gryzak dla niemowląt oraz naszyjnik dla mam karmiących piersią (przy wiercipiętach ciekawych świata - nieoceniona pomoc - uwierzcie!) lub noszących swoje ciekawskie pociechy w chustach.







Kulki o średnicy 20 mm z surowego drewna otoczone 100% bawełną. Miodzio dla tych, co wolą ekologicznie.

Pozdrawiam

Red Ogee Sheep

Witam!

Witam w nowym świecie (póki co - moim własnym, choć mam nadzieję, że wkrótce zapełni się on "czytaczami" i "oglądaczami)!

Trudno człowiekowi zmienić hobby, to jak miłość jedna, jedyna, nigdy nie skończona. Można jednak je urozmaicić, co niniejszym czynię. Ze swojego szydełkowania i drutowania jestem coraz bardziej zadowolona. Popadam w narcyzm do tego stopnia, że na razie skromnie i nieśmiało stawiam pierwsze kroki na rynku.

To będzie całkowicie komercyjny blog....

Pozdrawiam

Czerwona Owieczka Ogee

PS. Czerwona Owieczka Ogee (lub Ogi - o pisownię nie pytajcie, postać pojawiła się u nas, kiedy mój syn pisać i czytać jeszcze nie umiał) to wyimaginowany przyjaciel mojego syna - jeden z całej bandy (obok konia Bągułca, nietoperza Strachana i całego stadka równie pasjonujących stworów), która zamieszkała razem z całą tą wesołą gromadką w naszym mieszkaniu za firanką (na szczęście nie wiem, za którą). Choć nigdy jej nie widziałam zapewniam Was, iż jest bardzo aktywna w naszym codziennym życiu. Jest postacią raczej pozytywną, sympatyczną i pomocną, dlatego poprosiłam ją o pomoc w swoich sprawach. Jak się będzie sprawowała? To się okaże. Dla mnie to zupełnie nowa przygoda.